8 sezon

Unpredictable · Wysłany: Nie 20:30, 24 Mar 2013 Temat postu:

Powoli zdychający Sam to najjaśniejszy punkt tego odcinka. Cudownie. Pewnie i tak nie umrze, ale zadowoli mnie każdy moment, w którym go trochę pomęczą.
Cassem już rzygam, naprawdę. Jak ostatnio zaczęłam się do niego powoli przekonywać, to znowu mi zaczął działać na nerwy. Oby go nie było. Meg bez szału, chociaż mogła sobie jeszcze trochę pożyć.
Irytuje mnie to całe Niebo, które wygląda jak domek Barbie w stylu modern, i irytują mnie ci ważniacy z góry. Zamknięcie Michasia z odcinka na odcinek wydaje się coraz bardziej nieodżałowaną stratą.
Ogólnie szału nie było. Zestresowały mnie tylko te dwie sceny, w których ten idiota próbował mi Deana wykończyć.

ayem · Wysłany: Pią 18:56, 29 Mar 2013 Temat postu:

8x17
Fajnie że pojawił się wreszcie Cass - a co ważniejsze, zerwał tę głupią więź z Naomi. Babka mnie wkurza. No ale długo Cassem się nie nacieszyłam. Szkoda. Ciekawe na jak długo, zniknie tym razem. No ale musisz chronić tabliczkę - to teraz najważniejsze. Crowley też był plusem tego odcinka. Uwielbiam tego gościa :serce: Znajomość Naomi z Crowleyem - haha, ciekawe co z tego wyniknie. Meg też była spoko ^ ^

exo satellite

08x19 - Taxi Driver
Niesamowicie ucieszył mnie powrót Benny'ego i pojawienie się starego dobrego Singera. Trochę przesadzona i sztuczna wydała mi się doskonała kondycja Bobby'ego po tak długim pobycie w Piekle. Ciągle mam mieszane odczucia co do Naomi, nie jestem pewna, co mam o niej sądzić. Jak dotąd darzę ją chłodną podejrzliwością.

ayem

Hejka Bobby ;D Fajnie że się pojawił, chociaż na chwilę. Powrót Benny'ego też spoko. Ale wydaje mi się, że dobrze że nie powrócił ponownie z czyśćca. Naomi chyba coś kombinuje. Nie wierzę w jej dobre intencje, po tym, co zrobiła z Cassem. Kurcze, co z Kevinem? Kolejny odcinek z Crowleyem ;D Jak dla mnie plus. Wycieczka sama przez czyśćciec do piekła - nieźle. Tam go jeszcze nie było. Bo Dean to zagościł chyba już wszędzie. No i drugie zadanie ukończone. Ciekawe co będzie w trzecim.

MementoMori

Wreszcie jestem na bieżąco xD

O jeQu... Jak mnie brakowało Bobiego i tego jego charakterystycznego "Kurna!" *.* Swoją drogą, to ciekawe jakie będzie 3 zadanie, skoro 2 wymagało takiej małej wycieczki xD

ayem

o Mamo. To jest dopiero epicki finał. Aż chce się czekać na kolejny sezon. Oczywiście standardowo, klimatyczna muzyczka Carry on my Wayward son na początek finału. Pod koniec, jak bracia rozmawiali, to prawie płakałam. Nie pomyślałam że Metatron kombinuje coś takiego. A ostatnia scena, jak Anioły spadają z nieba? OMG. Coś pięknego. Dawno się tak niczym nie jarałam, jak dziś tym finałem. A Crowley stający się "uleczonym" i jak mu ta łza leciała i jak mówił o tym kochaniu i wgl *.* No brak słów.

Querida

23
Bardzo fajny odcinek. Nie było jakiegoś takiego bum jak zazwyczaj, ale w zasadzie to i lepiej, że wyjątkowo nikt nie umarł i twórcy poszli w trochę inną stronę. Metatron - od razu wiedziałam, że to podstępny stary dziad! Nieźle to sobie wykombinował z tymi aniołami, ostatnia scena świetna. Akcja z Crowleyem, naprawdę coś niesamowitego, zwłaszcza ten moment, już pod koniec, kiedy łzy płynęły mu z oczu i sam odsłonił szyję, żeby dostać kolejny zastrzyk. Rozmowa Sama i Deana - myślałam, że zaraz sama się popłaczę. No i Kansas na początku. <3 Ogólnie bardzo dobry odcinek, była impala, ciekawe zakończenie, no już nie mogę się doczekać nowego sezonu. :)

MementoMori

Jogurtowa

Może i jestem wredna, ale naprawdę chciałam, żeby Sam zatrzasnął te wrota i zginął. Na początku serialu go lubiłam, ale z czasem coraz bardziej mnie irytował. Przynajmniej zrobiłby coś dobrego dla świata, no! :D Ale z drugiej strony byłoby mi szkoda Deana, bo na pewno by się obwiniał i byłby zrozpaczony. Więc no.
Czekam na rozwinięcie wątku z uleczonym Crowleyem. I aniołach na Ziemi. Ciekawe, może wyszykuje się jakaś mini-apokalipsa? B)

Unpredictable

Też liczyłam, że w końcu kopnie w kalendarz, bo życzę mu jak najgorzej od 4 sezonu. A teraz dodatkowo ten wątek z tabliczkami zaczął mnie irytować, bo ciągnie się i ciągnie i nic z tego sensownego nie wychodzi. Szkoda byłoby mi Deana, wiadomo, ale naprawdę byłam w stanie tyle poświęcić, żeby pozbyć się tabliczek i Sama. W dodatku podpadł mi tym, że zmienił Crowleya w człowieka i to też poszło na marne. Nie wyobrażam sobie dalej jego postaci. Anioły niespecjalnie mnie ruszyły - odkąd nie ma Gabrysia, Michasia i Lucka, to niech się dzieje wola nieba. Swoją drogą, po tej gadce o archaniołach znowu zaczęłam mieć nadzieję, że w końcu Michaśka wyciągną z Piekła, żeby zrobił porządek. Cóż, nadzieja matką głupich, ale umiera ostatnia.

Jogurtowa

MementoMori